"Podczas zakładania pękła mi struna" - często i gęsto czytamy na forach, dostajemy maile i telefony w tej sprawie.
Okazuje się, że to bardzo powszechny problem. Z naszego doświadczenia wynika, że dotyka on zarówno osoby, które po raz pierwszy struny zakładają, ale i starych wyjadaczy, którzy nie jeden komplet już nawijali. Dlaczego tak się dzieje? Czy wina leży po stronie wady fabrycznej struny? Oczywiście nie można tego wykluczyć, ale w 99% winę ponosi... użytkownik.
Pierwszy grzech zakładających struny polega na kierowaniu swojej uwagi na aktywną powierzchnię struny przy jej pierwszym naciąganiu. Skupiamy się bowiem na tym, aby struna była dobrze napięta, odpowiednio ułożyła się na mostku oraz siodełku i nawijamy, nawijamy, nawijamy często jednocześnie kontrolując (lub co gorsza nie kontrolując) stroik - reszta świata przestaje mieć w tym momencie już znaczenie :) A całe zło dzieje się w miejscu, na które po prostu nie patrzymy. Co gorsza zaraz koło naszego nosa! Chodzi o krótki odcinek pomiędzy maszynką i nawiniętą na niej struną, a siodełkiem, które właśnie w 99% przypadków jest winowajcą pękających strun przy zakładaniu. Dlaczego? Ano dlatego, że struna bardzo często potrafi zaklinować się w siodełku, co umyka naszej uwadze. Nawijamy więc strunę obserwując jej aktywną część, podczas kiedy napięcie wzmaga się jedynie na krótkim odcinku pomiędzy maszynką a siodełkiem. Ogromnym zatem zdziwieniem może być dla muzyka fakt iż nienaprężona struna pękła! Niestety struna została naprężona do swojego maksium, ale na odcinku kilku centrymetrów pomiędzy kluczem a siodełkiem, podczas kiedy na pzostałej długości pozostawała nadal "sflaczała". Dla zobrazowania sytuacji przywołamy nagminny (niestety) problem basistów, którzy potrafią zerwać nawet najgrubsze struny w ten sposób - niejednokrotnie bowiem widzieliśmy zerwane struny .045, .095, a nawet .105, które zostały przeciagnięte na tych kilku centymetrach z powodu zablokowania się w siodełku! Tak ogromna siła potrafi skumulować sie bardzo szybko i nieszczęście gotowe.
Jak temu zaradzić? Przede wszystkim podczas naciągania każdej struny (zwłaszcza tych w owijkach, bo to one blokują się najczęściej) trzeba cały czas kontrolować czy swobodnie przesuwają się w rowkach siodełka. Aby ułatwić im to przesuwanie można zastosować specjalny żel np. https://strunygitarowe.pl/pl/p/Dunlop-Superlube-Gel-Pen-6567/4009, ale de facto najważniejsza jest kontrola. Jeśli struny blokują się w siodełku nagminnie warto rozważyć korektę siodełka u lutnika. Rowki w siodełku muszą być super gładkie i odpowiedniej szerokości (nie za szerokie i nie za wąskie).
Czasem zdarza się, że struna pęka w miejscu jej zagięcia - ten problem zdarza się rzadziej i najczęściej w przypadku strun nieowijanych. Dlatego ważne jest aby wiązania strun nie przeprowadzać wielokrotnie, bez końca poprawiając nawinięcie czy ponownie nawlekać struny. Ten rodzaj deformacji struny bardzo często prowadzi do jej osłabienia, a w następstwie do jej zerwania. Dlatego równie ważne jak sama kontrola swobodnego przesuwania się struny na siodełku czy mostku, jest jej pewne i fachowe nawinięcie na klucz i założenie.
A jeśli już przytrafi Wam się kłopot z zerwaną struną pamietajcie, że możecie zamówić pojedynczą strunę w naszym sklepie:
pojedyncze strun do gitary kalasycznej: https://strunygitarowe.pl/pl/c/Struny-do-gitary-klasycznej/152
pojedyncze struny do gitary akustycznej: https://strunygitarowe.pl/pl/c/Struny-do-gitary-akustycznej/114
pojedyczne struny do gitary elektrycznej: https://strunygitarowe.pl/pl/c/Struny-do-gitary-elektrycznej/113
pojedyczne struny do gitary basowej: https://strunygitarowe.pl/pl/c/Struny-do-gitary-basowej/112