Struny Ernie Ball Extra Slinky Cobalt Flatwound Bass 40-95 (2815)

Kupiłem. Założyłem. Gram na cienkich setach. To najbardziej miękkie struny z jakimi się spotkałem wśród szlifów. Szlif nie jest tak aksamitny jak na przykład w Ernie Ball Flat Wound Group IV Electric Bass 40-95 (2808). Trochę w dotyku ale na prawdę trochę przypomina półszlify. Natomiast opis w pełni odpowiada rzeczywistości. Bardzo mocne brzmienie. Założyłem je do precla z przetworem od Merlina. Posiadają też charakterystyczną, fortepianową górkę jak sznurki w owijce okrągłej i mocny, może trochę za bardzo dół. Wszystko to rzecz jasna można odpowiednio ustawić na piecu. Niecały rok eksperymentuję z basem po bardzo wielu latach przerwy. Przez ten czas to czwarty komplet flatów. Bardzo miło mnie zaskoczyły.

Minęło trochę czasu od zakupu i chcę uzupełnić moją opinię. Fortepianowa górka zanikła po mniej więcej trzech tygodniach gry. Nie przeszkadza mi to, bo nie za bardzo lubię takie brzmienie. Pozostał bardzo dobry środek i mocny, niemulący dół. Kilka dni temu zauważyłem, że struny zaczynają rdzewieć. Co ciekawe nie miejscach gdzie są dotykane. Dość ciężko zauważyć początek pojawienia się rdzy. Teraz jest już trudna do usunięcia. Reasumując. Od samego początku należy w przypadku tych bardzo dobrych strun, stosować środek konserwujący, który zresztą jest dostępny w tym sklepie. Dodam jeszcze, że struny Ernie Ball Flat Wound Group IV Electric Bass, które wiszą w moim drugim basie już 8 miesięcy nie wykazują żadnych śladów rdzy.